Matka Polka – osobnik rodzaju żeńskiego z gatunku ssaków. Na pierwszy rzut oka człekokształtny, choć o wiele bardziej pasuje do niej stwierdzenie „mieszany”. Wprawdzie ma w sobie coś z ludzia, ale jest też przystosowana do noszenia ciężarów w niezliczonej ilości, wykazując cechy wielbłąda, albo osła. Dba o młode niczym szympans i z niewiadomych powodów nie posiada na brzuchu kieszeni, charakterystycznej dla torbaczy, by nosić w niej młode. Używa w tym celu własnych kończyn górnych, czasem wspomagając się kawałkiem szmaty zamotanym dookoła, zwanym chustą.
Występowanie:
Gatunek można spotkać wszędzie. Występuje niezależnie od klimatu i strefy geograficznej. Najlepiej czuje się w dużych miastach, chociaż obecnie coraz częściej przenosi się na wieś, na tzw. łono natury, by tam wychować swoje młode, z dala od zgiełku, smogu i zbędnej cyfryzacji.
Dzień Matki Polki wypełnia potomstwo,
zwane dziećmi, a gdy te akurat są w szkole, oddaje się ona swoim ulubionym czynnościom, do których zdecydowanie można zaliczyć gotowanie, pranie, sprzątanie, prasowanie. Gatunek ten charakteryzuje wielozadaniowość. Choć do pracy wykorzystuje głównie dwie górne kończyny, najczęściej jest w stanie wykonać jej tyle, jak gdyby miała ich co najmniej 4, albo i 6. Niestety, obserwacja gatunku nadal nie daje nam odpowiedzi, jak to możliwe.
Potomstwo karmi własnym mlekiem,
a gdy tego już nie wystarcza, dostarcza mu pożywienie rosnące w ziemi lub tuż nad nią. Po sezonie ogródkowym, strawę zdobywa w miejscach zwanych supermarket lub warzywniak. Tam uważnie sprawdza skład produktów, namierzając radarem kolor zielony oraz napisy: BIO, cukier i E – te dwa ostatnie ostentacyjnie odrzucając. Sama dojada zielone resztki nie wciągnięte przez potomnych, a ukradkiem sama opycha się czekoladkami nafaszerowanymi cukrem oraz E. W sezonie letnim zaczyna gromadzenie zapasów na zimę. W tym celu poszukuje ekologicznych (bardzo lubi to słowo) owoców i warzyw, by zrobić z nich przetwory, czyli zamknięte w słoiczkach DOBRE, BO SWOJE (podkreśla to zawsze drukowanymi literami) dżemy, przeciery, kiszonki, sałatki itp.
Choć z wyglądu najbliżej jej do człowieka, to jednak zdecydowanie
wyróżnia ją brak zapotrzebowania na sen,
który u typowego przedstawiciela rasy ludzkiej wynosi 7-9 godzin, w porywach do 12-stu, w zależności od wieku i trybu życia. Matka Polka doskonale daje radę przesypiając zaledwie 4h na dobę, za to zdecydowanie częściej sięga po napój zwany kawą, dostarczający jej zasoby niezbędnej do życia kofeiny. W życiu niemal każdej przedstawicielki tego gatunku zdarzają się doby w całości bezsenne, nie odnotowano jednak, by miało to większy wpływ na funkcjonowanie osobnika.
Osobniki tego gatunku cechują również znakomite umiejętności organizacyjne.
Matka Polka zarządza czasem swoim i innych domowników.
Pamięta, kto i kiedy wyprowadza na spacer psa, które z młodych ma dziś klasówkę z biologii, a które musi zabrać do przedszkola plastelinę i karton po butach. Doskonale organizuje także przyjęcia urodzinowe, wycieczki plenerowe oraz wszelkie pozostałe wydarzenia z życia potomnych. Do jej ulubionych należą Święta Bożego Narodzenia. Wówczas Matka Polka usuwa młode z zasięgu wzroku (i odkurzacza), by samodzielnie wyszorować na błysk cały dom. (Priorytetem są jednak czyste okna!) Dla zachowania klimatu i pięknych pamiątkowych fotek, dopuści potomstwo do wspólnego wykrawania pierniczków i ubierania choinki. Całą resztę ogarnia sama do późnej nocy i biada temu, kto się do niej wtedy zbliży. Pożądane natomiast są głośne zachwyty nad jej wypiekami i dekoracjami stołu, ale strzeż się, jeśli choćby zająkniesz się na temat jej worów pod oczami.
Gatunek Matka Polka ma silnie rozwinięty instynkt macierzyński.
Potrafi nie tylko wyczuć swoje młode na kilometr, ale również z takiej odległości określić ich stan emocjonalny, poziom napełnienia żołądka, potrzeby fizjologiczne oraz tzw. focha. Dla potomstwa jest w stanie poświęcić wszystko, łącznie z życiem. Reaguje na słowo „mama”, w którym kryje się w zasadzie każda potrzeba. Młode osobniki przywołują ją używając tego właśnie określenia, a ona od razu odgaduje, czego im potrzeba.
W chwili zagrożenia zamienia się w drapieżnika z rodziny lwów i w mgnieniu oka rozszarpie na strzępy tego, kto spróbuje skrzywdzić jej młode. Obroni je własną piersią przed kolegą z piaskownicy, nauczycielką, która „się uwzięła” i sąsiadką, która natarczywie podrzuca (o zgrozo) niezdrowe słodkości.
Osobnik generalnie ma bzika na punkcie swoich młodych. W przeciwieństwie do innych ssaków, Matka Polka biega za swoim potomstwem z aparatem fotograficznym, starając się zatrzymać każdą z możliwych chwil. Nie przyjmuje do wiadomości poczucia czasoprzestrzeni. Pstryka po 16 klatek tego samego ujęcia, co jakiś czas skutecznie psując dzieciom zabawę, ustawiając je do „naturalnego, spontanicznego” zdjęcia. Tymi zdjęciami, Matka Polka następnie zasypuje swoich bliskich i dalekich krewnych, a kiedy już upewni się, że całe stado obejrzało, wywiesza je dumnie na ścianach i podziwia.
Matka Polka rzadko kiedy występuje w pojedynkę.
Najczęściej dobiera się w pary z przedstawicielem człekokształtnych rodzaju męskiego, jednak po spłodzeniu potomstwa jego rola w rodzinie zdaje się być drugoplanowa, a to wszystko za sprawą samicy. Matka Polka natychmiast daje mu dosadnie do zrozumienia, że sama o wiele lepiej zna się na opiece nad młodymi oraz ich wychowaniu, więc samiec człekokształtny, odrzucony, posłusznie usuwa się w kąt. Przydaje się natomiast podczas zakupów oraz wyjazdów wakacyjnych, a także prac remontowych. Nie zaprząta sobie głowy zapamiętywaniem położenia nawigacyjnego czystych skarpetek. Matka Polka przy okazji dbania o potomstwo, zadba również o niego, bo ma to we krwi. Choć zdarza się słyszeć odgłosy niezadowolenia z tego powodu, samica wydaje je z siebie pro forma, bo jedynie taki stan rzeczy zapewnia jej poczucie niezastąpioności. [jest takie słowo – sprawdziłam! :)]
W ciągłej krzątaninie, jakiej z pasją oddaje się Matka Polka, zdarza się chwila wytchnienia. Ma to miejsce rzadko, ale ma i jest to fakt udowodniony naukowo. Tą chwilę Matka Polka przeznacza na samotną kąpiel z kieliszkiem wina, alternatywą może być fotel z książką i ciepły koc. Tak właśnie Matka Polka celebruje swoje codzienne sukcesy, a kiedy już wystarczająco się nimi dowartościuje, przemieszcza się w stronę legowiska młodych, by w ciszy popatrzeć, jak śpią. Wówczas samiec zwraca się do niej z propozycją kopulacji lub zwyczajnym pytaniem: „nie śpisz jeszcze?”, ale Matka Polka całuje go czule na dobranoc i odsyła pod kołderkę. Nie tłumaczy mu się ze swojej potrzeby pogapienia na śpiące potomstwo. Jest samcem – i tak nie zrozumie Matki Polki.