Nie znam osoby, która nie skusiłaby się na brownie! Intensywny w smaku, „czekoladowy zakalec„, jak nazywa je moja przyjaciółka, podbija serca czekoladożerców na całym świecie.
Nic dziwnego, że przepisów na brownie jest całe mnóstwo. Jedne z mąką, inne bez; kombinacje z wykorzystaniem warzyw i owoców, albo wegańskie, bez użycia masła i jajek; serwowane na ciepło lub na zimno… Z pewnością każdy miłośnik czekolady znajdzie w tym dziale coś dla siebie.
Na blogu jest już mój przepis na brownie bezglutenowe, bez dodatku mąki, zatem bezpieczne dla osób unikających glutenu. Polecam go szczególnie osobom początkującym w bezglutenowej kuchni, bo jest prosty w przygotowaniu i nie ma możliwości, by się nie udało. Przepis, który znajdziecie poniżej jest jego lekką modyfikacją, równie niewymagającą i równie smaczną przy okazji.
Jak wiecie, jestem zwolenniczką kuchni zero-waste, czyli takiej, w której nic (albo prawie nic) się nie marnuje. Takie też jest moje dzisiejsze brownie, do którego postanowiłam wykorzystać białka jajek, jakie zostały mi po smażeniu faworków. Mogłam je oczywiście zamrozić i zużyć do przygotowania bezy, ale ponieważ dawno nie było w moim domu brownie – tadaaam – oto jest!
- 200g gorzkiej czekolady dobrej jakości (to ważne, gdyż zależy nam na tym, by brownie było jak najbardziej czekoladowe, a nie nafaszerowane sztucznymi dodatkami. Poza tym, im więcej dziwnych tworów w czekoladzie, tym większe prawdopodobieństwo zwarzenia podczas podgrzewania, a tego z pewnością nie chcemy!)
- 120g masła
- 4-5 białek
- 3 łyżki syropu klonowego lub cukru (jeśli lubicie bardziej słodkie desery, możecie dodać więcej)
Czekoladę wraz z masłem rozpuszczam w rondelku, pilnując, by masa się nie przypaliła. Zdejmuję z ognia, dodaję syrop klonowy i odstawiam, by lekko przestygła. W międzyczasie nastawiam piekarnik na 170°C. Ubijam białka na sztywną pianę. Jeśli używacie cukru lub ksylitolu zamiast syropu, dodajcie go podczas ubijania białek.
Białka delikatnie łączę z masą czekoladową i przelewam do formy wyłożonej papierem do pieczenia.
Wstawiam do piekarnika na ok 25-30 minut.
Pamiętajcie, że brownie nie rośnie wysokie, więc jeśli wyjmiecie z piekarnika płaski placuszek nie załamujcie rąk – wszystko jest tak, jak być powinno. Jeśli natomiast nie odpowiada Wam zakalcowa, mokra konsystencja, można dodać płaską łyżeczkę proszku do pieczenia bez glutenu lub pół łyżeczki sody.
Brownie smakuje wybornie zarówno na ciepło, jak i na zimno. Możecie udekorować je kleksem bitej śmietany i owocami, podać na gorąco z kulka ulubionych lodów, albo po prostu pokroić na kawałeczki i szamać jak ciasteczko.
Polecam i czekam na Wasze komentarze!