Stało się! Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany przez wszystkich, dłuuuugi majowy weekend! Nie wiem, jak u Was, ale u nas (bezglutenowa) majówka to czas wolny, który spędzamy rodzinnie lub w towarzystwie znajomych. Jeśli pogoda pozwoli, z pewnością wybierzemy się na jakąś wycieczkę; jeśli nie – zostaniemy w domu i też będzie fajnie!
Takie przedłużone weekendy sprzyjają, jak już wspomniałam, wyjazdom i spotkaniom z przyjaciółmi, podczas których – nie ma rady – trzeba coś jeść… I o ile „normalny”, zdrowy człowiek zadowoli się byle kebabem z przydrożnej budki, bezglutenowcy mają niestety trochę gorzej, zwłaszcza w małych mieścinach, gdzie wciąż jeszcze (o zgrozo!) pojęcie ‘produkt bezglutenowy’ brzmi jak język obcy – większość nie zna, nie rozumie, albo – co gorsza, próbuje nam wciskać, że to to samo, co produkt o niskiej wartości IG. A to niestety NIE jest to samo, ale zdarzają się ‘mądrzejsi’, którym nie przetłumaczysz…
Co robi w tej sytuacji Matka Polka, której Pierworodny zmaga się z alergią na pszenicę, żyto i jęczmień? Przygotowuje zapasy 🙂
W sklepach jest już co prawda coraz więcej gotowych produktów, ale – nie czarujmy się, ich skład to głównie twory chemiczne, którymi wolałabym nie faszerować swojego dziecka, gdy nie ma takiej potrzeby. Dlatego większość rzeczy, zwłaszcza słodkości, przygotowuję samodzielnie. (Co nie znaczy, że nie zaopatrzyłam się w zestaw awaryjny w postaci chleba, ciasteczek i wafelków, ale kiedy tylko mam czas i możliwość zrobić wszystko samodzielnie, zdecydowanie wybieram tę opcję). Najwygodniejsze są tu na pewno muffiny lub gofry, których można jednorazowo przygotować spory zapas i zwyczajnie zamrozić (jeśli oczywiście będzie jeszcze co zamrozić, bo u nas zwykle szybko znikają w tajemniczych okolicznościach). Na domowe posiadówki sprawdzają się szybkie ciasta i desery (które wcinają wszyscy – glutenowi, czy nie), a gdy towarzystwo znudzi się słodkim (czy to w ogóle jest możliwe?), proponuję m.in. pizzę lub pizzerinki na bezglutenowym spodzie, albo zapiekanki makaronowe, czy kotleciki z kaszy gryczanej.
I właśnie z okazji majowego weekendu, postanowiłam przygotować dla Was cykl wpisów pod jakże zaskakującym tytułem: „bezglutenowa majówka”, w którym codziennie będę (a przynajmniej postaram się) zamieszczać przepis na proste bezglutenowe dania – na słodko i na słono.
Zapraszam serdecznie!
A zaczynamy na słodko – jak szaleć, to szaleć! Dzisiaj proponuję Wam bezglutenowe racuchy z owocami. Są naprawdę smaczne, szybkie i proste w przygotowaniu, a do tego mają jeszcze tę zaletę, że nie trzeba ściśle trzymać się przepisu i można kombinować z ulubionymi dodatkami. Właśnie takie przepisy lubię najbardziej! Gotowi? No to zaczynamy!
RACUCHY BEZGLUTENOWE Z OWOCAMI
Składniki (porcja – ok 10 szt):
- 200 g mąki bezglutenowej – moja mieszanka to ok 80g mąki ryżowej, 80g kukurydzianej i ok 40 g ziemniaczanej (wyprzedzając ewentualne wątpliwości – mąka, czy skrobia – nie ma znaczenia, dla mnie to to samo, więc używam ich zamiennie)
- 250 ml mleka lub jogurtu naturalnego
- 25 g świeżych drożdży (wybaczcie, niestety nie mam pojęcia, jaki byłby odpowiednik wagowy, jeśli chodzi o te w proszku)
- 3-4 łyżki cukru
- 2 jajka
- dowolne owoce
- olej do smażenia
- cukier puder lub syrop klonowy
Abrakadabra, czyli jak z powyższych składników wyczarować pyszne racuchy?
Nie zaskoczę Was pewnie, kiedy powiem, że z drożdży trzeba najpierw zrobić rozczyn, czyli drożdże kruszę i zasypuję łyżką cukru, następnie zalewam odrobiną letniego mleka lub jogurtu i odstawiam na chwilę, żeby zaczęły pracować. W tym czasie przesiewam wszystkie mąki do miski, jajka rozbijam lekko z pozostałym cukrem, dodaję resztę mleka/jogurtu. Gdy rozczyn lekko podrośnie, dodaję go do mąki, mieszam i dolewam ubite jajka wraz z mlekiem/jogurtem. Mieszam wszystko dokładnie, żeby nie było grudek (ciasto powinno być gęste). I to w sumie przepis podstawowy. Osoby niecierpliwe, albo te, które nie lubią owoców na ciepło mogą spokojnie zacząć już smażyć racuszki na rozgrzanym oleju. Ja jednak robię dziś racuchy z owocami, więc dorzucam do środka… owoce 🙂 dowolne: jagody, borówki, maliny, truskawki, jabłka, gruszki, banany, śliwki, brzoskwinie, mango, itd. Oczywiście większe owoce należy najpierw pokroić na mniejsze kawałki, albo zetrzeć na tarce (np. jabłko czy gruszka), banana można pokroić na cienkie plasterki lub zblendować, podobnie mango – !!!pamiętajcie, że dodatek owoców może wpłynąć na konsystencję ciasta, więc w razie, gdyby okazało się zbyt rzadkie, po prostu dołóżcie łyżkę lub dwie mąki i na patelnię.
Racuszki najlepiej smakują posypane cukrem pudrem lub polane syropem klonowym (może być z agawy) i oczywiście z dużą porcją owoców – tym razem już świeżych 🙂
Spróbujcie koniecznie! Smacznego!