O diecie bezglutenowej słyszałam już jakiś czas temu. Sam fakt, że nazywa się ją dietą sprawił, że nie zgłębiałam za bardzo, w czym rzecz. Do czasu, kiedy okazało się, że mój Synek nie toleruje glutenu…
Diagnoza alergologa brzmiała jak wyrok. Wyobraziłam sobie mojego Syneczka, wmuszającego w siebie bezglutenowe płatki ryżowe, których nie cierpi i łzy napłynęły mi do oczu 🙁 Zwłaszcza, że mieszkamy w małej miejscowości, gdzie raczej ciężko zaopatrzyć się w produkty bez glutenu…
Poniekąd życie wywróciło się nam do góry nogami… i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazało się, że wisieć głową w dół też jest fajnie!
Najtrudniejszym zadaniem było wyjście z pierwszego szoku… Reszta szła z górki. Wystarczyło poszperać w internecie, żeby dowiedzieć się, że miliony osób na całym świecie (w tym wieeeelu celebrytów) rezygnuje z glutenu dobrowolnie.
Co za tym idzie, jest całe mnóstwo przepisów na dania bezglutenowe. Nie wszystkie są godne wypróbowania, ale w myśl zasady „nauka wymaga ofiar” trzeba było spróbować i tych nie do przełknięcia, żeby wyrobić sobie nowe smaki. Trzeba też przyzwyczaić podniebienie do nieco innej konsystencji, zwłaszcza jeśli chodzi o wypieki, ale nieskromnie dodam, że po moich ostatnich wyczynach cukierniczych – naprawdę warto!!!
Kuchnia bez glutenu wcale nie jest niemożliwa, czy trudna. Fakt – jest inna, ale wcale nie gorsza. Nasz dom codziennie pachnie świeżo pieczonym chlebem; filet z kurczaka do tej pory przyodziany w panierkę z bułki tartej, zyskał sporo w cieście kokosowym, czy obtoczony w płatkach migdałowych. Ryba na parze jest tak delikatna, że do dziś nie mogę sobie wybaczyć, dlaczego przez cały czas wrzucałam ją na tłuszcz!? No i te wypieki… Ich bałam się chyba najbardziej, bo o ile można zrezygnować z panierki do mięs, czy tortilii, to jak wytłumaczyć dziecku, że odtąd nie będzie mogło zjeść ciasta??? NIE!!! Nie można! I dlatego trzeba było spróbować. I tak, kiedy do sernika na spodzie brownies, który uwielbia mój Synek zamiast mąki pszennej użyłam mąki kukurydzianej, okazał się jeszcze lepszy, niż jego klasyczna wersja. Podobnie było w przypadku ciasta kruchego z budyniową pianką, a nasz tort urodzinowy miał tak fenomenalny smak, że Przyjaciółka poprosiła mnie o dokładnie taki sam (bezglutenowy!!!) na ważną uroczystość rodzinną, choć żaden z gości nie był na diecie bezglutenowej 🙂
To jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że chcieć to móc!
Dlatego kiedy dowiaduję się o kolejnych „ofiarach” nietolerancji glutenu, już nie lamentuję wraz z nimi. Zamiast tego, szczerze stwierdzam, że otwiera się przed nimi ciekawa przygoda i kuchnia, jakiej do tej pory pewnie nie doświadczyli.