Niewiele mogę powiedzieć o relacji z Dziadkami. Jednego z
nich nie było mi dane poznać, a drugi mieszkał daleko i rzadko się widywaliśmy.
Ze wspomnień, jakie przywołuje myśl o Dziadku, pamiętam pedantycznie wręcz
uporządkowane mieszkanie, w którym każdy przedmiot miał swoje stałe miejsce.
Pamiętam…
Pamiętam puchowy dywan w sypialni, do której wejść można było jedynie na bosaka, nawet domowe papcie musieliśmy zostawiać w przedpokoju. Pamiętam codzienny rytuał picia kawy po śniadaniu, zawsze o tej samej porze, zawsze w tych samych filiżankach, zawsze na tych samych miejscach przy stole. Pamiętam także miniaturowe łyżeczki z herbami miast, których nikt nigdy nie używał, a które stanowiły dla mnie i mojego brata największą atrakcję każdej podróży do Dziadka. Jednak sama osoba Dziadka nie była mi nigdy tak bliska. Może dlatego, że zbyt mało się znaliśmy? Może ze względu na odległość? A może dlatego, że jak sam przyznał w jednej z rozmów, nigdy nie lubił dzieci? A szkoda…
Najpiękniejsze wspomnienia
Kiedy zapytałam Męża o jego wspomnienia związane z Dziadkiem, bez wahania wskazał na Dziadka ze strony swojego Ojca. Dziadkowie mieli gospodarstwo na wsi, a w nim zwierzęta, pola uprawne, wielki ogród przed domem i to, o czym ja marzyłam całe dzieciństwo – wakacje na wsi. Tam Dziadek był oazą spokoju. Wyznawał zasadę, że pośpiech jest złym doradcą i podobno pozostawał jej wierny przez całe życie. Dziadkowie nie mieli wiele sprzętu do pracy, stąd Mąż wciąż ma w głowie obraz Dziadka pracującego na roli o własnych siłach, przy cięższej pracy wyręczał go jedynie stary koń. Jednak Dziadek nie narzekał na swój los. Nie zazdrościł innym, a swoją pracę wykonywał zawsze dokładnie. Wolno, ale z olbrzymią starannością, co chyba przekazał w genach swojemu wnukowi.
To właśnie Dziadkowi Mąż zawdzięcza wiele umiejętności, jak choćby władanie kosą, rozpoznawanie gatunków zbóż, czy uprawa warzyw w przydomowym ogródku. Obserwując Dziadka przy pracy, można było wiele się nauczyć. A przy tym podziwiać tę cierpliwość, ten spokój, ten szacunek do każdej garści ziemi, które rodziła plony. Dla dziecka to cenna nauka. Od tego właśnie ma się Dziadka!
Najlepszy Dziadek na świecie!
Prawdziwy obraz Dziadka na własne oczy ujrzałam dopiero, kiedy urodziły się moje dzieci. Mój Ojciec dosłownie oszalał na ich punkcie i mimo problemów zdrowotnych i słabej kondycji, zawsze wymyślał dla wnucząt jakieś atrakcje. I o ile Babcię można nazwać lepszą wersją mamy, Dziadka określiłabym jako udoskonaloną (i jeszcze łagodniejszą) wersję Babci.
Dziadek nigdy się nie złościł na wnuki. Nawet, gdy zdarzało im się narozrabiać. Odgrażał się tylko, że więcej ich do siebie nie zaprosi, a już pięć minut później oglądali razem mecz, albo śpiewali stare przeboje. Mimo protestów Babci, zawsze na Boże Narodzenie obwieszał choinkę czekoladowymi cukierkami, które później niby przypadkiem lądowały w maleńkich raczkach najszczęśliwszych dzieci pod słońcem. Zawsze interesował się tym, co lubią. Wiedział, który superbohater jest akurat na topie i znał imiona wszystkich ludzików Ninjago (ja nie znam – przyznaję). Opowiadał bajki (czasem zmyślone!), uczył dzieci wierszyków Brzechwy i Tuwima, a najstarszego wnuka zdążył jeszcze nauczyć gry w szachy.
Był takim Dziadkiem, jakiego ja nigdy nie miałam. O jakim marzyłam. Z jakim bardzo chciałabym się zaprzyjaźnić. Takim, który potrafił pobawić się z wnukami i znaleźć dla nich czas. Takim, który nie odsyłał przed telewizor i traktował jak równych sobie. Nie dyskryminował, tylko dlatego, że młodsi, że mniejsi, że nie wiedzą, nie rozumieją, nie znają się… Przeciwnie. Potrafił słuchać i rozumieć, o czym do niego mówią. Bo chciał słuchać. I chciał rozumieć. I kiedy dziś rano zapytałam moje dzieci, jak właściwie wspominają Dziadka, przekrzykiwały się w odpowiedziach, wyliczając wszystko, co razem robili, a na koniec mój Syn powiedział piękną rzecz, która będzie idealną puentą tych wspomnień. „Pamiętam jego uśmiech. Bo zawsze się uśmiechał na nasz widok.” Bo był najlepszym Dziadkiem na świecie!
Dzień Dziadka to także Jego dzień. Wszystkim Dziadkom życzę właśnie takiego uśmiechu; takiej relacji, w której zaprzyjaźnią się z wnuczkiem czy wnuczką; życzę, by w ich oczach nie byli jedynie dodatkiem do Babci, ale jej udoskonaloną wersją.