I jak, drogie Mamy? Okna pomyte? Firanki wyprane? Białe obrusy odświeżone? Jak wygląda Wasza świąteczna checklista? Zakupy, porządki, trzepanie dywanów, pakowanie prezentów, wykrawanie pierniczków, a jeszcze trzeba powiesić wreszcie ten nieszczęsny obrazek od cioci Basi, który już pół roku leży za szafą, bo ciocia przecież przyjedzie w odwiedziny…
Tylko po co?
Na początek mam dla Ciebie zadanie: usiądź na chwilę wygodnie, zamknij oczy i wróć we wspomnieniach do grudnia z Twojego dzieciństwa. Gdy miałaś 4, 5, 6 lat. Może trochę więcej. Co pamiętasz? Co było dla Ciebie ważne? A może czegoś Ci brakowało? Czy pamiętasz nieskazitelnie biały obrus i czyste szyby w oknach, do których nie wolno się było zbliżać w obawie przed pozostawieniem tłustych śladów? Czy może bardziej zabieganych rodziców, mamę pucującą w pocie czoła te szyby, spierającą uporczywe plamy z obrusu, krzątającą się to w kuchni, to przy porządkach, jak mantrę powtarzającą „nie teraz, zajęta jestem”? Najpierw zbyt zajętą, później zbyt zmęczoną na wspólną zabawę…
Teraz otwórz oczy i pomyśl przez chwilę, czy gdzieś w tej mamie odnajdujesz dzisiejszą siebie. Czy na samą myśl o Świętach Twoją głowę wypełnia natłok myśli, a dłonie niemalże automatycznie zapisują na karteczkach kolejne punkty do odhaczenia? Niezamówione jeszcze prezenty spędzają Ci sen z powiek, a Twoje serce bije w rytmie zegara odliczającego godziny do Wigilii? Tik – tak, tik – tak, tik – tak… Rozumiem Cię doskonale – bo ja też tak mam… Tylko po co?
The spirit of Christmas
Jako naród w przeważającej większości katolicki, uznajemy za stosowne głośno manifestować przeciwko wszelkim poglądom o komercjalizacji Świąt Bożego Narodzenia. Przecież pamiętamy o Stajence, przecież Pasterka o północy, przecież sianko i opłatek, i zbiórka dla potrzebujących, a prezenty jedynie dla dzieci… Tymczasem, gdzieś między białym opłatkiem, a Pasterką zrodził się pęd po jeszcze. Jeszcze parę drobiazgów pod choinkę, jeszcze jeden łańcuch światełek wokół domu, jeszcze zdążę upiec kolejny sernik, jeszcze tylko trzy okna do umycia – nie szkodzi, że zimno i wieje, wezmę z apteczki coś przeciwzapalnego.
Wyretuszowane zdjęcia na Instagramie oraz Pineterest wyznaczają świąteczne trendy: choinka w tym roku obowiązkowo na biało, w ubiegłym była czerwona, jeszcze wcześniej – skąpana w złocie. 12 potraw i milion dodatków na stole i wokół niego, pachnące świece i jelonki w stylu skandynawskim, ewentualnie coś boho. Tak modne w tym sezonie!
A my? Gdzie jesteśmy w tej całej gonitwie? Czy jesteśmy naprawdę gotowe na te Święta?
A gdyby tak trochę odpuścić?
Ktoś powie: „ale ja nie czekam, bo nie wierzę” – ok, przecież nie musisz. Mimo to, możesz podarować te refleksje sobie, swoim bliskim. Zatrzymać się dla siebie, dla zdrowia, dla dzieci. Nie musisz pędzić za tłumem. Myć okien na komendę, licytować się z sąsiadem na ilość prezentów, czy z teściową na barszcz z uszkami. Pomyśl, na co czekałaś przez cały rok? Na czyste okna? Na perfekcyjnie udekorowaną choinkę? Na prezenty na kredyt? Czy może na coś więcej?
W wielu domach trudno na co dzień zjeść wspólnie posiłek. Czy zatem nie czekasz cały rok na tę jedną rodzinną kolację? Na spotkania z bliskimi, na które w szalonej codzienności wciąż brakuje czasu? Weekendy coraz częściej wykorzystujemy do nadrabiania domowych zaległości: zakupy, drobne majsterkowanie, prasowanie z całego tygodnia. Czy nie czekasz z utęsknieniem na te dwa wolne dni kiedy wreszcie nikt się nigdzie nie spieszy? Jeśli nie przekonuje Cię ta dygresja, to znowu poproszę: zamknij oczy. Przenieś się w przyszłość i spójrz na te Święta oczami Twoich dorosłych już dzieci. Co będą wspominać? Jakie wartości i tradycje będą przekazywali swoim dzieciom? Rollercoaster świątecznej gorączki przerywany dzwonkiem kuriera do drzwi, czy wspólny wieczór z ulubioną planszówką, przy dźwiękach nieśmiertelnego Last Christmas? Czy widzisz to wszystko?
Dziś to Ty wybierasz. Masz tę moc! Co z nią zrobisz?