Nie jestem pewna, czy w świecie kulinarnym można mówić o modzie, ale jeśli tak, to z pewnością króluje obecnie sezon na pankejki. Pancakes – bo tak brzmi ich oryginalna nazwa, przywędrowały do nas z Ameryki Północnej, gdzie serwuje się je polane obficie syropem klonowym. Początkowo traktowano je zamiennie z naszymi naleśnikami, co jest dużym błędem, bowiem naleśniki są dużo większe i z pewnością duuużo cieńsze, niż tradycyjne pankejki. Wszystko za sprawą dodanego do ciasta środka spulchniającego w postaci proszku do pieczenia lub sody.
Cieszę się, że przepisy migrują wraz z ludźmi, bo dzięki temu mamy nieograniczone możliwości kulinarnych wariacji, a o to przecież chodzi w kuchni – by było smacznie i nienudno ?
Moja propozycja pankejków to oczywiście wersja bezglutenowa, na bazie mąki ryżowej, amarantusowej i tapiokowej, za to bardzo smaczna i prosta w przygotowaniu. Spróbujecie?
Bezglutenowe pankejki bananowe – składniki:
- ¾ szkl mąki ryżowej
- ½ szkl mąki z tapioki
- ½ szkl mąki z amarantusa
- 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
- 2 jajka
- 2 dojrzałe banany
- 150g jogurtu naturalnego
- 3 łyżki mleka
- 1 łyżka roztopionego masła
- 1 łyżka syropu klonowego lub daktylowego (opcjonalnie)
Banany rozgniatamy widelcem lub blendujemy. Jeśli lubicie bardziej słodkie pankejki, można dosłodzić łyżką syropu klonowego. Dodajemy jogurt, jajka i masło. Suche składniki mieszamy razem i dodajemy do ciasta. Miksujemy lub mieszamy łyżką do połączenia. Ciasto powinno mieć konsystencję odrobinę gęstszą, niż tradycyjne naleśnikowe. Jeśli jest zbyt gęste, dodajemy odrobinę mleka. Pankejki smażymy na rozgrzanej i wysmarowanej tłuszczem patelni, nakładając łyżką niewielkie placuszki. Pamiętajcie o odstępach przy nakładaniu porcji ciasta, tak, by rosnące pankejki nie skleiły się ze sobą.
Podajemy z ulubionymi dodatkami. Może być bita śmietana lub jogurt naturalny, ulubione owoce, miód, czy roztopiona czekolada. Słowem – co Wam w duszy gra!
Polecam Wam gorąco ten przepis i czekam na Wasze opinie w komentarzach!