W zeszycie Babci widnieją jako pyzy na parze. Sąsiadka mówiła o nich: pampuchy. A ja po prostu delektowałam się ich delikatnym smakiem i prosiłam o dokładkę.:)
Odkąd z diety Syna (a tym samym w dużej mierze również reszty domowników) wykluczyliśmy mąkę pszenną, pyzy na parze odeszły w zapomnienie, bo jakoś bałam się w ogóle próbować z bezglutenowych mieszanek.
Aż do teraz, kiedy zupełnie spontanicznie, trochę w ramach zero-waste (by nie zmarnowała się resztka drożdży za 1,20zł…) postanowiłam stawić im czoła i tak oto powstały moje bezglutenowe pyzy na parze. Jak na pierwszy raz, nieskromnie powiem, że wyszły mi caaaaaałkiem nieźle.
W przepisie wykorzystałam mąki: ryżową, owsianą i z tapioki. Dodatek owsianej sprawia, że pyzy nie są tak bielusieńkie, jak te w tradycyjnej, pszennej wersji, ale test smaku przeszły na 5+
Łapcie przepis i do dzieła!
Składniki na 6 szt:
- 25g świeżych drożdży
- 1 szkl ciepłego mleka (nie może być zbyt gorące!)
- Szczypta soli
- 100g mąki ryżowej
- 50g mąki z tapioki
- 70g mąki owsianej
- 1 czubata łyżka łuski babki jajowatej
- 1 jajko
- 3 łyżki oliwy lub roztopionego masła
Drożdże rozrabiam w niewielkiej ilości ciepłego mleka (można dodać odrobinę cukru) i odstawiam, by zaczęły pracować. W międzyczasie do reszty mleka wsypuję łuskę babki jajowatej, dokładnie mieszam i odstawiam na bok. Po chwili masa nabierze konsystencji kisielu i o to właśnie chodzi. Kiedy drożdże zwiększą swoja objętość, wlewam je do mąki, dodaję „kisiel” z babki i pozostałe składniki. Ciasto dokładnie wyrabiam i odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Powinno podwoić swoją objętość. Po ok 30-40 minutach z ciasta odrywam kawałeczki i lepię pyzy (mojego ciasta nie podsypywałam mąką, nie kleiło się do rąk). Gotowe pyzy przykrywam ściereczką i zostawiam jeszcze na ok 15 minut.
Garnek do gotowania na parze (a raczej jego wkład) dobrze jest przesmarować oliwą, by uniknąć przywierania pyz. Oczywiście nie wpłynie to na ich smak, ale na estetykę już tak i dodatkowo będzie Wam trudniej wyjąć je z garnka. Gotujemy na parze pod przykryciem ok 3-5 minut (w zależności od wielkości pyz, jakie ulepicie).
Pyzy bezglutenowe niestety trochę pękają podczas wyrastania, ale to chyba urok bezglutenowego ciasta na bazie drożdży. Podobne pęknięcia zauważam również w pączkach i drożdżówkach, więc najwyraźniej tak już mają. Kto wie, być może pokuszę się kiedyś o stworzenie przepisu na niepękające pyzy? Póki co, jestem zachwycona efektem tego pomysłu i gorąco zachęcam Was do jego wypróbowania.